top of page

Poeta

 

słowa: Anna Blaschke

muzyka: Grażyna Łapuszek

 

Pan, proszę pana, odwrócony

i tylko plecy pana widzę.

Pod kapelusza rondem czarnym

twarz pan ukrywa. Idę bliżej.

 

Enigmatycznej pana sile

oprzeć się dziwnie nie potrafię.

Pan stoi sztywno, nieruchomo,

a ja, jak głupia gęś, się gapię.

 

Te plecy takie standardowe.

No, może szersze, a płaszcz długi.

Czyli nic w tym nadzwyczajnego,

a jednak myśl się w sobie gubi.

 

Dlaczego pan nie spojrzy w oczy?

Dlaczego pan nie powie słowa?

Przecież być może właśnie teraz

ciekawa byłaby rozmowa.

 

Już wiem! Znam pana! Z jednej strony

z kieszeni płaszcza pióro sterczy.

Pan jest poetą nawiedzonym!

Pan myśli, że pan pisze wiersze.

 

Czytałam. Nic z nich nie rozumiem.

Może podobny panu zgadnie.

Odchodzę. Nie ma o czym gadać.

Pan nickiem jest.

Lub nikim

dla mnie.

 

Te plecy takie standardowe.

No, może szersze, a płaszcz długi.

Czyli nic w tym nadzwyczajnego,

a jednak myśl się w sobie gubi.

 

Dlaczego pan nie spojrzy w oczy?

Dlaczego pan nie powie słowa?

Przecież być może właśnie teraz

ciekawa byłaby rozmowa.

 

Już wiem! Znam pana! Z jednej strony

z kieszeni płaszcza pióro sterczy.

Pan jest poetą nawiedzonym!

Pan myśli, że pan pisze wiersze.

bottom of page