top of page

Ballada o ulicy Gołębiej

słowa: Andrzej Krzysztof Torbus

muzyka: Grażyna Łapuszek

Ulicą tą na kawę uczeni docenci

biegali podczas trwania seminaryjnych przerw

i jakiś ślepy skrzypek na rogu jej się kręcił

a jedna starsza pani z meblami miała sklep

W kawiarni naprzeciwko brodaci artyści

zawiłe wiedli spory kreując nowy łąd

a mimo odchodzili zgarbieni już renciści 

ze sobą zabierając fin de siecle'owy świat

Dziś tędy nikt nie chodzi nie szuka już nikogo

wiatr tylko i gołębie od deszczu mokry bruk

dorożkarz sennie kiwa na koźle srebrną głową

w mgle dawno się rozpłynął podkutych kopyt stuk

W południe gwarnym tłumem tętniłaś ulico

studenci na wykłady - turyści z obcych miast

wieczorem od podwórek kamienną wiało ciszą

gdy w oknach zapalono żarówki zamiast gwiazd

kalendarz drzewom liście pozrywał kilka razy 

wprowadził nowe mody nastroju zmienił styl

zbyt obco dziś dla ucha niektóre brzmią wyrazy

i wciąż na przekór wszyscy uparcie patrzą w tył

Docenci spoważnieli, cóż, profesorskie togi

i skrzypek już gdzie indziej innemu komuś gra

postarzał się troszeczkę niemodny sklep meblowy

artystom awangardy też pewnie weny brak

A jeszcze tak niedawno wydaje się, że wczoraj

widziałem płaszcz znajomy jak śpiesznie dokądś biegł

i w twojej perspektywie co krzywa jest i chora

niechcący się zapodział i śniegiem w sercu legł

Dziś tędy nikt nie chodzi nie szuka już nikogo

wiatr tylko i gołębie od deszczu mokry bruk

dorożkarz sennie kiwa na koźle srebrną głową

w mgle dawno się rozpłynął podkutych kopyt stuk

bottom of page